Search

Apple watch na Salone del Mobile

Apple Watch

Czy rzeczywiście szwajcarscy zegarmistrzowie mają powody do niepokoju, bo firmy technologiczne na nowo „wymyśliły” zegarek?

To pytanie wróciło do publicznego dyskursu ze zdwojoną mocą, po tym, jak we wrześniu Apple zaprezentował swój smartwatch. Teraz Apple watch miało swoją premierę na największych światowych targach designu – Salone del Mobile.

Po pierwsze Apple pokazało nie jeden, a trzy różne warianty swojego zegarka – standardową, sportową i elegancką, dostępne w dwóch różnych wielkościach (38 mm i 42 mm). Do tego dochodzą różne wzory pasków: metalowe, skórzane, syntetyczne (fluoroelastomer). O możliwości personalizowania wyświetlacza wspominać chyba nie trzeba. Innymi słowy ogromy wachlarz kombinacji, w myśl zasady „dla każdego coś miłego”.

Smartwatch ze złota

W tym tłoku niewątpliwie na uwagę zasługuje linia nazwana przez Apple Watch Edition, za którą kryje się sześć modeli pokrytych 18-karatowym złotem. W ten szykowny i przykuwający uwagę sposób, Apple zmierza do wejścia na rynek dóbr luksusowych. I tym samym – jak widać na przykładzie – gigant z Cupertino po raz kolejny chce wytyczać nowe szlaki dla swojej branży i pójść tam, dokąd firmy technologiczne jeszcze nie chodziły, w stronę świata mody. Nie może więc dziwić, że tuż po wrześniowej premierze Apple Watch wystąpił na okładce chińskiego wydania magazynu „Vogue”, albo że w czasie Paris Fashion Week pojawił się w witrynie popularnego butiku Colette. Od tego momentu to ma być jego naturalne otoczenie.

Jednocześnie, niezależnie od tego, po jaki model Apple Watch sięgniemy, w każdym wypadku możemy być pewni, że poza wskazaniem aktualnej godziny zegarek ten (podobnie jak produkty firm konkurencyjnych, czyli Motoroli, LG czy Samsunga) zaraportuje nam mnóstwo innych mniej lub bardziej przydatnych danych. Wśród nich m.in.: przebytą odległość, spalone kalorie, tętno, etc. Poza tym wyświetli zdjęcia, pokaże drogę na mapie, odtworzy muzykę, itp. Na marginesie – i chyba niestety – będzie to możliwe tylko wtedy, kiedy w pobliżu będzie iPhone i to najlepiej najnowszy model.

Nowa kategoria produktów

Tego wszystkiego nie potrafią oczywiście tradycyjne zegarki. Ale czy Apple Watch to zegarek? Jean-Claude Biver, zarządzający w koncernie LVMH markami zegarków Hublot, TAG Heuer i Zenith mówi wprost: Ja nie nazywałbym tego zegarkiem. Zaskakujące, że jego opinię podziela również Marc Newson, projektant pracujący dla Apple i jednocześnie przyjaciel Jony Ive’a, twórcy Apple Watcha (i innych słynnych produktów tej marki). Według Newsona mamy w tym wypadku do czynienia z nową kategorią produktów. Trudno odmówić mu racji. I prawdopodobnie nie inaczej myśli Tim Cook i jego ekipa wychowana przez Steve’a Jobsa, która nauczyła się kreować nowe trendy. Oczywiście bycie porównywanym ze szwajcarskimi rzemieślnikami jest dla Apple bardzo nobilitujące i w gruncie rzeczy o to tu chodzi. Kolejna znakomita strategia marketingowa.

Szybkie „starzenie”

Szwajcarskie zegarki od wielu dziesiątków lat są zasłużenie synonimem jakości, precyzji i niezawodności. Z upływem czasu ich wartość bynajmniej nie ulega zmianie, a najczęściej rośnie. Tymczasem tzw. smartwatch – póki co – jest skazany na szybkie „starzenie” (bo w świecie współczesnej elektroniki rok to epoka) i utratę swoich walorów na rzecz produktów kolejnej generacji. – Dlatego Apple Watch nie może konkurować z prestiżowymi zegarkami – podsumowuje Jean-Claude Biver. Nie może konkurować także z powodu braku „szlachectwa” czyli historii, tradycji i duszy, którą mają mechaniczne czasomierze, doskonalone przez pokolenia zegarmistrzów, takich jak Philippe Patek, czy Leon Breitling. Ale może, i prawdopodobnie będzie, najlepszym smartwachem w pozłacanej kopercie, ze skórzanym paskiem, kosztującym mniej niż tysiąc dolarów.

Write a response

Dodaj komentarz

Close
© Copyrights by Point of Design
Close