W nowojorskim muzeum sztuki współczesnej MoMA, od kilku dni można oglądać pierwszą retrospektywę poświęconą jednej z najbardziej kreatywnych współczesnych artystek. Björk to artystka, tworząca na granicy muzyki pop i awangardy.
Działa na wielu płaszczyznach, jest wokalistką, kompozytorką, producentką, aktorką, tancerką, poetką i przede wszystkim wszechstronną kreatorką bogatych aranżacji muzycznych. Piętnaście lat MoMA (Museum of Modern Art) usiłowało skłonić artystkę na taką retrospektywę. Dopiero w 2012 roku zapadła pozytywna decyzja i rozpoczęły się prace przygotowawcze.
Wystawa jest próbą podróży – za pomocą dźwięku, filmu i wizualizacji – po ponad dwudziestoletniej karierze 49-letniej artystki, poprzez pierwszych siedem solowych albumów: od płyty „Debut” (1993) po multimedialny projekt poświęcony przyrodzie i ginącemu pięknu natury „Biophilia” (2011). Zwiedzający mogą zobaczyć niezwykłe, specjalnie skonstruowane dla Bjork instrumenty, a także ekstrawaganckie kostiumy z występów wokalistki, w tym suknię-łabędzia. Wystąpiła w niej w 2001 roku na gali Oscarów, gdy do nagrody nominowana była jej muzyka do filmu „Tańcząc w ciemnościach” duńskiego reżysera Larsa von Triera, w którym Bjork zagrała główną rolę.
Jeszcze większe wrażenie robi suknia zwana „Bell Dress”, wykonana z tysięcy dzwoneczków. Bjork wystąpiła w niej w wideoklipie do utworu „Who is it”, nagranym na islandzkim polu lawy w 2004 roku. Ten, tak jak 31 innych niezwykłych wideoklipów, które współtworzyli do utworów islandzkiej gwiazdy znakomici reżyserzy, można zresztą zobaczyć w jednej z dwóch sal projekcyjnych, leżąc na wygodnych pufach.
Na wystawie pokazany jest też nowy, stworzony na zamówienie MoMA klip, a raczej film muzyczny, zrealizowany w technologii 3D przez Andrew Thomasa Huanga do utworu „Black Lake”. Pochodzi on z ostatniego albumu artystki pt. „Vulnicura”, który Bjork przygotowała po rozstaniu ze swym wieloletnim partnerem, artystą sztuk wizualnych Matthew Barney’em.
Ta bardzo atrakcyjna pod względem audiowizualnym wystawa zbiera jednak dość chłodne recenzje nowojorskich krytyków, którzy zarzucają jej twórcom, że zbyt powierzchownie (jak ocenił „New York Times”) oraz zbyt pretensjonalnie (jak to ujął „Washington Post”) podeszli do twórczości Bjork.
Zdaniem artystki wystawa ma wywołać „ból, śmierć i odrodzenie”.