Therme Vals to luksusowe spa, projektu Petera Zumthora, ukończone w 1996 roku. Od dwóch dekad miejsce to przyciąga miłośników architektury z całego świata. Wszyscy entuzjaści przybywają do szwajcarskiego kantonu Graubünden, a architekt, który zaprojektował termy Therme Vals jest jednym z najbardziej rozchwytywanych artystów na świecie.
Zumthor nie chce podbijać świata
Peter Zumthor nie jest typowym, działającym na arenie międzynarodowej, laureatem architektonicznej nagrody Pritzker Prize. Nie ma biura w Londynie, Nowym Jorku czy Paryżu. Woli tworzyć w małej szwajcarskiej wiosce Haldenstein, gdzie mieszka i pracuje od czterdziestu lat. W jego atelier, załoga nie jest „przyklejona” do błyszczących monitorów Apple Mac, lecz w skupieniu zebrana w okół fizycznych makiet budynków. Z pracowni rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na dolinę Renu. Zespół jest nieliczny, ograniczony do trzysiestu osób. Dzięki czemu współpracujący z Zumthorem architekci mają ze sobą lepszy kontakt, gdyż w tak małej grupie nie rodzą się konflikty dotyczące wyboru projektów, których podejmuje się pracownia. Wracając 20 lat wstecz, gdy powstały słynne termy, możemy zrozumieć, że zostały one zaprojektowane nie do celów konsumpcyjnych, komercyjnych. Powstały by oddziaływać na zmysły przebywających w nich ludzi. Zumthor zaprojektował je tak, by wzbudzać w gościach radość, spokój, napełniać ich pozytywną energią, by każdy wiedział, po co tam jest, by czuł, że jest w niezwykłym miejscu.
Architekt przyjechał do Haldenstein we wczesnych latach siedemdziesiątych. Tam poznał przyszłą żonę i postanowił się osiedlić. Kupili stary folwark ze sporym kawałkiem ziemi i na przestrzeni lat zamienili go w przytulny rodzinny dom, a ostatecznie pracownię artysty. Teraz atelier powiększyło się o nowy, luksusowy budynek, który jest obecnie na ostatnim etapie wykończeniowym.
Pomimo międzynarodowego popytu na prace Zumthora, architekt nigdy nie odczuł pokusy, by wyjechać. „Zdecydowałem, że nie wyjadę, ponieważ jestem osobą, która głęboko koncentruje się nad swoją pracą. Poza tym architektura posiada wspaniałą cechę- autorstwo. Moje prace są bardzo osobiste, ściśle związane z miejscem, w którym mieszkam. Pamiętam ten dzień, w którym stwierdziłem, że od teraz będę robić wszystko po swojemu. Nie chcę być od nikogo zależny.”
Termalna oaza
Wracając myślami do przeszłości, twierdzi, że wszystko stało się przez przypadek: „Los, kolej rzeczy, wiesz, ale widzę w tym jakiś sens”. W 1983 roku, wioska Vals nabyła podupadający kompleks hotelowy z lat 60-tych, by zatrzymać miejsca pracy lokalnej ludności. Władze ogłosiły konkurs na projekt nowych term, jako pierwszego kroku w stronę odnowy hotelu.
Pomimo małego rozgłosu na temat jego prac, Zumthor zgłosił się do konkursu i wygrał go. Tak powstały, na wpół „zatopione” w zboczu góry, termy. Elewacja wykonana jest z płyt lokalnego kwarcytu. Od dwudziestu lat ukazują się co raz to nowe publikacje opiewające kunszt artysty, którego dzieło przyciąga rocznie 40 000 osób. Mimo iż hotelem zarządza już ktoś inny, a jego nazwa została zmieniona na 7132 Hotel, to budynek stale podlega modernizacji i rozwija się w zaskakującym tempie. Jednakże same baseny termalne pozostają nienaruszone, ponadczasowe i trwałe jak otaczające je góry.
Luksusowe SPA to za mało
Termy w Vals to tylko jeden z projektów, które przyczyniły się do zdobycia przez Zumthora reputacji w dziedzinie architektury wellness. Choć jego sukces mógł pomóc mu zająć jeszcze wyższą pozycję jako spa-architekt, Zumthor świadomie unika podobnych projektów, skupiając się przede wszystkim na unikalności każdej z jego prac. Jego kolejne dzieło to dom sztuki Kunsthaus Bregenz nad jeziorem Bodeńskim w Austrii. W dorobek architekta wpisują się projekty na szlaku turystycznym Norweskiego Parku Narodowego, galeria Serpentine Gallery Pavilion oraz długo wyczekiwany Dom Rekolekcji Świeckich w Devon. Najnowszą pracą, jeszcze nieskończoną jest projekt koreańskiej herbaciarni.
Oryginalne podejście architektoniczne
Czy Zumthor uważa się za pioniera? „To nieustannie się zmienia, ponieważ latami mówiono o mnie: ten facet stoi w miejscu, wciąż projektuje to samo, nie patrzy na innych, jest staromodny!”, mówi. „Ale ja się nie zmienię, robię wszystko tak, jak mi się podoba i za to byłem zawsze doceniany.”
Jego podejście do pracy może i się nie zmieniło, ale to co jest pewne Zumthor nie jest monotematyczny. Na przestrzeni lat projektował budynki na różną skalę, począwszy od prywatnych rezydencji, skończywszy na olbrzymich kampusach, takich jak ten w Los Angeles, nad którym prace zakończą się w 2023 roku. Wieloletnie doświadczenie nauczyło go nie tylko cofnięcia się o krok i refleksji nad swoją pracą, lecz także umiejętności dialogu z ludźmi z całego świara. „Jak radzę sobie w rozmowach z ludźmi z Kataru czy z Norwegii? Na początku tylko pracowałem, teraz patrzę na każdego człowieka indywidualnie, staram się zrozumieć, czego ode mnie oczekuje i nie narzucać mu swojej wizji, jeżeli ten pomysł im się nie podoba. Może najważniejsze, czego się nauczyełem”, mówi złośliwie, to „jak pozbyć się klienta w jeden dzień”. Jako młody architekt, nie wiedziałem jak radzić sobie z ludźmi, teraz to wiem. Zrozumienie, w jaki projekt warto się zaangażować, a w jaki nie, zajmuje dużo czasu. Ale staję się w tym co raz lepszy.”
„Drapacze chmur? – To nie mój klimat”
Czy skoro osiągnął już tak dużo, ma jeszcze jakieś konkretne marzenia związane z projektowaniem? Zumthor odpowiada, że jest kilka takich obiektów, które chciałby zaprojektować. „Chciałbym zaprojektować hale koncertową, może kilka okazałych tarasów, albo całe osiedle- teraz architektura osiedlowa jest niestety na marnym poziomie. A może zaprojektowałbym coś na wodzie… Nie będę ukrywać, że nie jestem zainteresowany tworzeniem drapaczy chmur, to nie mój klimat. Kocham za to hotele i spa. Od dłuższego czasu nie powstał żaden godny uwagi hotel. Mógłbym zaprojektować jakiś w Alpach.” A może kolejne dwie dekady okażą się jeszcze lepsze…