Studio designu Eweliny Makosy i Jana Garncarka znalazło schronienie w berlińskiej dzielnicy przemysłowej. Ona artystka i projektantka wnętrz, on designer oświetlenia i mebli, przekształcili surowa przestrzeń w pełne światła i artystycznego ducha studio i dom.
Tam, gdzie rodzi się kreatywność
Dla artystów ich studio jest integralną częścią ich praktyki; miejscem pielęgnowania ich kreatywności, ale także rajem dla koncentracji i refleksji. Wszystko, od lokalizacji po architekturę i sąsiadów, ma znaczenie. Pod tym względem architekt wnętrz i artystka Ewelina Makosa oraz projektant mebli i oświetlenia Jan Garncarek nie mogli wybrać lepszego miejsca dla swojego studia niż dawny magazyn w Reinickendorf. W pełnej zieleni dzielnicy na północy Berlina w Niemczech mieści się artystyczny świat, nie tylko ich, ale także sąsiadów dzielących ten sam fach.
Artystyczny kontekst dla studia designu i życia
Dobrana grupie kreatywnych sąsiadów, w tym hiszpańskiego malarza, irlandzkiego stolarza i grupa japońskich tancerzy stanowią idealne towarzystwo dla polskich designerów.
Industrialne wnętrza od razu wydały się stworzone do zagospodarowania artystycznymi projektami. Ale to także wygodne i przytulne miejsce do prywatnego życia.
Dwory sąsiadują z osiedlami klasy robotniczej a te z idyllicznymi parkami i naturalnymi jeziorami. Reinickendorf jest zarówno relaksujący, jak i inspirujący.
„Życie porusza się tutaj znacznie wolniej niż w centrum Berlina” – wyjaśnia Ewelina. „Brak modnych kawiarni i restauracji zapewnia idealne warunki do prawdziwej kontemplacji i skupienia. Ponadto tutejsze jezioro to świetne miejsce na letni wypoczynek. ”
Industrialna przestrzeń studia designu
Ewelina i Jan odnaleźli przestrzeń w połowie remontu, którą zatrzymali, aby poznać historię budynku i zachować jego dziedzictwo. Najprawdopodobniej był używany jako magazyn części do samolotów podczas II wojny światowej, dawny obiekt przemysłowy obfitował w odciski ludzkiej pracy, które Ewelina subtelnie wkomponowała w jej minimalistyczny wystrój wnętrz. Eksploracja upływu czasu i kruchość pamięci są powtarzającymi się tematami w jej praktyce artystycznej. Przykładem tego podejścia do sztuki jest niesamowity autoportret Eweliny, który wisi na ścianie studia. Zanurzyła go w rzece na kilka miesięcy by nadać mu starego wyglądu – dlatego nie dziwi jej archeologiczne podejście do aranżacji wnętrza. Dynamiczne, naturalne światło wdziera się do wnętrza pięciometrowymi oknami, rozpostartymi między sufitem a podłogą.
Aranżacja wnętrza w archeologicznym stylu
Częściowo pomalowana na biało, odsłonięta betonowa konstrukcja budynku nadaje pracowni kojącej surowości, wzmocnionej przez duże okna na poddaszu, które otaczają przestrzeń stale zmieniającym się strumieniem naturalnego światła. Przestrzeń jest wyposażona w wybrane projekty Jana – w tym prototypy, takie jak szklane biurko oraz mosiężny i marmurowy stolik kawowy – a także zabytkowe elementy, takie jak sofa, wyprodukowana w Czechosłowacji w latach 50. XX wieku. Wykonana głównie z mosiądzu i kierująca przedwojenną estetykę w stylu art deco lampa wisząca, biurko i kinkiety projektu Jana dodają akcentów bogactwa i wyrafinowania do industrialnej surowości studia. Ich ręczne wykonanie podkreśla jakość i odzwierciedla ludzką pracę, która kiedyś wypełniła pomieszczenie.
Studio designu – równowaga rękodzieła i wzornictwa przemysłowego
Na poziomie antresoli, podłogi z twardego drewna i białe zasłony łagodzą surowość odsłoniętych powierzchni betonowych. Wolnostojąca wanna, zręcznie zawieszona na drewnianych podporach dodatkowo podsyca dialog między ręcznie wykonanymi i produkowanymi masowo elementami wystroju wnętrza przewijającymi się przez projekt. To taki odpowiedni balans dla studia, w którym znajdują się zarówno dzieła artystki, jak i designera.
Zdjęcia: © Jan Garncarek & Ewelina Makosa
Zobacz także:
https://pointofdesign.pl/temat-dnia/aranzacja-wnetrz-w-eleganckiej-dzielnicy-berlina/
https://pointofdesign.pl/wnetrza/eklektyczny-apartament-w-berlinie/