Plażowe sąsiedztwo Toronto słynie nie tylko z pięknych widoków, ale przede wszystkim ze stylowej wiktoriańskiej i edwardiańskiej architektury. Klasyczne, szeregowo ustawione domy – niemal każdy taki sam – mają swój urok, ale brakuje im pierwiastka indywidualizmu. Dom z 1930 roku, który prezentujemy, przeszedł gruntowną transformację, by uzyskać swój obecny modernistyczny wygląd, nie zaburzając urody otoczenia i sąsiadujących budynków.
Kreatywny team firmy Johnsona Chou, stworzył przestronne i otwarte powierzchnie, wpuszczając masę naturalnego światła do tego nieco mrocznego wnętrza. Fasada budynku zyskała nowoczesny sznyt, dzięki zastąpieniu tradycyjnych wykuszy, geometrycznymi, szklanymi kubikami pełniącymi rolę okien. Tył domu, został w pełni otwarty na świat, dzięki przeszkleniu całej ściany na wysokości dwóch kondygnacji.
Taka ekspozycja zasługuje na wyjątkowe wnętrze. Nieco industrialne, czarne schody pełnią nie tylko funkcję praktycznego łącznika między poziomami, ale także rodzaj zawieszonej w powietrzu rzeźby. Do niej prowadzą drewniane pomosty ocieplające wnętrze i różnicujące płaszczyzny.
Na uwagę zasługuje wielkiej urody wyspa kuchenna, wykonana z marmuru carrara. Porządkuje przestrzeń, kryjąc kuchenne utensylia. Projektanci postawili na maksymalne otwarcie przestrzeni, stąd umowne strefy zaznaczone rodzajem mebli lub niewidocznymi liniami stanowiącymi przedłużenie istniejących elementów architektonicznych.
Rozważając renowację zabytkowych budynków warto wziąć ten pod uwagę, jako źródło wartościowej inspiracji.