Idea wiecznej młodości przyświeca nam już od czasów Herodota. Kanony piękna kolejnych epok wyznaczają standardy estetyczne do których niezmiennie aspirujemy, plasując współcześnie chirurgię plastyczną w roli nowej sztuki konceptualnej. Tej, która pozwala zbliżyć się do obowiązującego decorum ciała.
Niejasny czy wręcz zaskakujący kierunek, w jakim zmierza sztuka współczesna, skłania do ponownej analizy jej granic i wartości jakie oferuje. Wymiary estetyczny i etyczny ustępują miejsca zintensyfikowanym emocjom, które wypełniają lukę w nie-do-końca zrozumiałym przekazie wizualnym. Konceptualizm sztuki rozszerza jej ramy sięgając po narzędzia chirurgiczne, które zastępują zwyczajowy pędzel malarski czy rzeźbiarskie dłuto.
Eric-Emmanuel Schmitt w książce „Kiedy byłem dziełem sztuki” opowiada historię przeistoczenia głównego bohatera z niedowartościowanego człowieka w dzieło sztuki – żywą rzeźbę. Ciało zostaje sprowadzone do rangi produktu artystycznego. Współczesne formy wyrazu artystycznego zdają się daleko wybiegać poza granice sztuki tradycyjnej przyjmując formę happeningów odgrywanych na oczach odbiorców.
Sztuka jako taka trudna jest do jednoznacznego określenia, a każdorazowe nałożenie sztywnych ram powoduje ograniczenia w podejmowanych działaniach artystycznych. Jednak by móc rozważać jakiekolwiek zjawiska konceptualne w kategorii sztuki, potrzebny jest punkt odniesienia i odgraniczenie sztuki od tego, co nią zdecydowanie nie jest.
Czym jest sztuka?
Sztuką jest działanie, dzięki któremu artysta wciela w materię swoje doświadczenia i refleksje odnośnie świata zewnętrznego. Za inspirację zwykle służy mu otaczająca rzeczywistość, znajdująca odzwierciedlenie w niepowtarzalnej, indywidualnej reakcji artysty, w której doszukać się można obecnych sposobów myślenia wspólnych dla szerszego grona ludzi, wręcz odczuwania całej epoki i zinterpretowanej na swój sposób rzeczywistości, w tym ideałów, tradycji i wartości określonego okresu historycznego.
Adresując swoje dzieło, twórca podkreśla dwa punkty na drodze, które dzieło posiada: swoją własną pozycję i nieobecny obiekt pożądania. Aby móc zatem zinterpretować dzieło – należy poszukać pierwotnej intencji, aby je stworzyć – niezbędne jest ustanowienie intencji formatywnej.
Forma nie równa się piękno
Niektóre działania artystyczne pozbawione są estetycznych walorów, a przynajmniej obcowanie z nimi nie wiąże się z jakąkolwiek przyjemnością czy wyższym doznaniem towarzyszącym kontaktowi z pięknem. Estetyka w sztuce jest jak teoria smaku, oznacza możność wydania sądu o tym, co piękne. Niestety już od czasów Kanta nie ustala ona kanonu piękna, lecz formalne wymogi oceny estetycznej. W tejże natomiast podstawą jest wyobrażenie przedmiotu w kategoriach upodobania lub jego braku, niezależne od realnego istnienia.
Zerwanie z tabu
Sztuka często bierze na swe barki rolę tej, która zrywa wszelkie tabu, odsłaniając krępujące tajemnice w ich najbardziej nagiej formie. Nowość, oryginalność, pomysłowość, odmienność, nieznane – wszystko to przyczynia się do poszerzania jej granic.
Nowe formy wyrazu artystycznego, jak happeningi czy performance, kiedy artysta sam staje się żywym dziełem sztuki, prowokując swoim działaniem i ciałem, to interesujący kierunek coraz częściej łączący się z ogólnie przyjętymi i współdzielonymi kanonami fizycznego piękna człowieka, jak również możliwości wpływania na nie poprzez medycynę estetyczną i chirurgię plastyczną.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że te dwie dziedziny, od lat 70. (w których nastąpił rozwój chirurgii plastycznej), znacząco zbliżyły się do ogólnospołecznego performance’u obejmującego transformację tysięcy kobiet i mężczyzn w przeróżnym wieku.
Chirurgia jako rękodzieło
Od występów dadaistów na początku XX wieku sztuką jest to, co za sztukę zostanie uznane. Powołując się na etymologię słowa „chirurgia” (gr. cheirourgie), w którym pierwszy człon „cheir” oznacza ręka, drugi „ergos” wyraża działanie lub dzieło, zbliżamy się do nowej dziedziny sztuki, w której płótno zastąpione jest ludzkim ciałem. Termin chirurgia pierwotnie mógł służyć określaniu uprawiania rzemiosła lub sztuki, w takim samym stopniu co praktyki chirurgicznej w dzisiejszym tego słowa rozumieniu. I o ile w starożytności chirurgia była integralną składową medycyny, w średniowieczu jej rangę obniżono do rękodzielnictwa z przyczyn społecznych i obyczajowych. Wracając w późniejszych wiekach na swoje pierwotne miejsce, współcześnie zbliżyła się do kierunków artystycznych odzwierciedlających mody epoki.
Sztuka feministyczna
Łącznikiem między chirurgią plastyczną a światem sztuki wydaje się być feminizm. Nurt powiązany z szerszym tłem kulturowym poruszającym problem funkcjonowania kobiet tak w sferze sztuki, co całej kultury i społeczeństwa, stanowi niejako wytłumaczenie dla tej cieszącej się ogromną popularnością dziedziny medycyny. Artystyczną odpowiedzią na głosy kobiet stała się sztuka feministyczna rządząca się dosyć specyficznym kobiecym językiem wyrazu. Od lat 70. XX wieku na arenę artystyczną zaczęły wkraczać kobiety, przekraczając próg świata zdominowanego przez mężczyzn i męski sposób postrzegania rzeczywistości. Feminizujące artystki upomniały się o objęte zmową milczenia prawo do wolnego rozważania biologicznych aspektów funkcjonowania kobiecego ciała (w tym chorób i procesu starzenia się) i rozpoczęły żywą polemikę z narzuconymi normami wyglądu i wizerunku kobiet.
Z założenia, sztuka feministyczna miała być jedynie częścią ruchu kulturowego, a stała się pełnoprawnym stylem reprezentowanym przez wiele znanych i cenionych artystek, w tym: Carolee Schneemann, Charlottę Moorman, Ginę Pane, Valie Export, Judy Chicago, Marinę Abramović, Niki Saint-Phalle, Louise Bourgeois, Yoko Ono, czy Orlan.
Europejska sztuka zwykła przedstawiać kobietę jako temat, a nie jako artystkę. Jej wizerunek bywał symbolem, alegorią, ale też służył do utrwalania tradycyjnej roli kobiety, z którym tak zaciekle walczą feministki. Wizerunek kobiety stworzony przez mężczyzn stał się niemalże sztandarowym tematem artystycznej walki, ale tylko do 1979 roku. Od lat 80. kiedy ranga kobiet w sztuce wzrosła, granice sztuki kobiecej zaczęły się rozmywać, pozostała jedynie wolność czekająca na zagospodarowanie.
Artysta czy przedmiot artystyczny
Ruch kobiecy otworzył się na inne propozycje artystyczne. Wśród innowatorek znalazła się wspomniana Orlan, która swoim artystycznym medium uczyniła własne ciało. Orlan zdecydowała się na modelowanie ciała w taki sposób, jak modeluje się dzieło sztuki. Do swojego artystycznego performance’u potrzebowała chirurgii plastycznej.
Artystka prowadzi perwersyjną grę z publicznością, stopniowo odsłaniając zbliżające się do efektu końcowego dzieło. Cykl dziewięciu operacji plastycznych, którym się poddała pod okiem kamer nosi tytuł „Oddałam swoje ciało sztuce”. Klasyfikuje dzieło jako carnal art. (sztuka cielesna) w opozycji do body art. (sztuka ciała).
Punktem wyjścia do finalnego dzieła było stworzenie komputerowego obrazu twarzy uzyskanego przez zespolenie zdjęcia artystki i wizerunków bogiń greckich (Diana na podstawie obrazu ze szkoły Fontainebleau, Psyche Françoise Gérarda, Wenus Sandro Botticellego, Europa Gustawa Moreau) oraz Mony Lizy Leonarda da Vinci. Następnie w ciągu kolejnych operacji Orlan upodabniała się do stworzonego wizerunku. Kolejnym krokiem było nowe imię i wreszcie stworzenie nowej tożsamości i osoby. To specyficzne dzieło jest wyrazem sprzeciwu wobec dominujących w kulturze nakazów i norm wizerunku narzucanych kobietom.
Operacje, którym poddała się Orlan, nie miały na celu upiększenia jej wizerunku, wyglądu, ale wyrażenie pewnej idei, dotyczącej buntu przeciwko zachodniemu kanonowi piękna, któremu kobiety pragną się podporządkować poprzez operacje plastyczne. Jej praca zmierza do wywołania zmiany w percepcji kultury, gloryfikującej perfekcyjny wygląd.
Warto jednak pamiętać, że dążenie do osiągnięcia idealnego ludzkiego ciała towarzyszy nam od tysięcy lat i nie jest wytworem współczesności, kosmetologii, chirurgii plastycznej czy medycyny estetycznej.
Ideał piękna w sztuce
Czy istnieje wspólny ideał piękna, niedościgniona doskonałość, która rzadko materializuje się pod postacią jednej kobiety o symetrycznie zarysowanych rysach twarzy? Kontekst historyczny pokazuje, że od zawsze szukamy tego, co niedoścignione. Już w czasach starożytnych, kiedy grecki malarz Zeuksis portretował Helenę (Trojańską) trzeba było aż pięciu modelek by z nich skompilować sztuczny ideał piękna. Taki, który mógł dorównać mitowi o wyjątkowej urodzie kobiety, która wywołała jedną z największych wojen tamtego okresu.
Analizując kolejne epoki w światowej sztuce malarskiej i rzeźbie wyraźnie widać, że choć każdorazowo artyści podejmowali próbę stworzenia pewnego kanonu urody uznawanego za idealny dla swego czasu i okoliczności, znacząco odbiega on realnych proporcji i wyglądu kobiecych ciał. Kanony były raczej wyrazem poglądów estetycznych w danym okresie rozwoju kultury, ale bezwzględnie stanowiły odniesienie, do którego aspirowano.
Starożytne umiłowanie harmonii
Dla starożytnych Greków sedno piękna doskonałego tkwiło w idealnych proporcjach. Złoty podział odcinka opracowany przez Pitagorasa pozwalał na harmonijne planowanie nie tylko architektury, ale także dzieł sztuki. Doskonałość dostrzeżona w naturze i wyidealizowana w sztuce szybko znalazła odzwierciedlenie w dążeniach do znalezienia idealnych proporcji ludzkiego ciała. Szerokie biodra i ramiona oraz małe piersi wpisywały się w perfekcyjną siatkę modułów Polikleta, Lizypa czy rzymskiego Witruwiusza, do którego odwoływali się także malarze renesansu. Grecy dążyli do perfekcji hołdując młodości i świeżości. W opozycji do nich, Rzymianie cenili dojrzałość wieku kobiecego, nie rezygnując przy tym z wygórowanych oczekiwań względem harmonijnej budowy ich ciał.
Grzeszna cielesność średniowiecza
Średniowieczny teocentryzm zepchnął ludzkie ciało na margines i podporządkował je życiu duchowemu. Cielesność była grzechem przeszkadzającym w osiągnięciu życia wiecznego, ale zarazem stanowiła powłokę dla duszy, więc wątek był żywy w sztuce acz podporządkowany kanonom sakralnym. Chuda, wątła, niemal dziewczęca postura dojrzałej kobiety wiele mówiła o jej zaangażowaniu w życie duchowe i umartwianiu ziemskiego ciała. Skrajnej szczupłości kobiety, których wagę naukowcy szacują na około 40 kilogramów, towarzyszył nienaturalnie wydęty brzuch. Androgeniczne rysy twarzy cechowały wielkie oczy, wysokie czoło (często podnoszone przez depilację włosów), wydłużony nos i wąskie usta. Dekolt był tą częścią ciała, którą kobiety ochoczo prezentowały, zasłaniając jednocześnie nogi pod długimi sukniami. Wydaje się, że to była pierwsza epoka, w której kobiety zaczęły chorować na anoreksję chcąc dorównać obowiązującym kanonom piękna.
La donna e mobile
Na piękno kobiety renesansu składała się dwoistość jej natury. Mogła być zrównoważona i pracowita lub nieco lubieżna i frywolna. Był to czas odrzucenia smukłej gotyckiej sylwetki, a uwaga została skoncentrowana na detalach jej urody. Smukłe dłonie i bujne włosy stanowiły duży atut, a sylwetka zdecydowanie nabrała krągłych kształtów. W dobie renesansu Leonardo Da Vinci opracował nowożytny kanon proporcji ludzkiego ciała, wpisując je w okrąg i kwadrat, których środek wyznaczał pępek. Podczas gdy Włoch skupił się na męskiej sylwetce, Albrecht Durer szczegółowo przeanalizował proporcje ciała kobiety wyznaczając nowe kanony piękna.
Rubensowskie kształty
Obfitość kobiecego ciała bynajmniej nie była powodem do zmartwienia czy skrępowania. Kobiety z odwagą zeszły z piedestału na ziemię, odrzucając jednocześnie przypisywaną im kruchość, wrażliwość i delikatność. Z barokowej niewiasty biła pewność siebie, a ona sama często była przedmiotem pożądania i uwielbienia – w taki też sposób przedstawiano ją na XVII wiecznych dziełach. Barok przywrócił kobietom makijaż, tak bardzo ceniony w starożytnym Egipcie. Twarze rozjaśniły się pod grubą powłoką pudru, a ich krągły owal okalała burza loków opadających z wysoko upiętych koków. Obfite biusty eksponowano w głębokich dekoltach, a talię ściskano mocno gorsetem, co dodatkowo uwypuklało typowo barokowe krągłości.
Myślę, więc jestem
XVIII wiek był wiekiem rozumu, a co za tym idzie powrotu do klasycyzmu. Hołdowano prostym formom i naturze, a także harmonii i proporcjom – pod tym względem był to zwrot w stronę starożytnych kanonów piękna. W taki też sposób portretowano ówczesne kobiety. Na obrazach widnieją zwiewne, lekkie i swobodne damy o szczupłych, wysokich i smukłych sylwetkach. Odpowiedni profil sylwetki i jej proporcje były nieodzownym warunkiem fizycznej atrakcyjności. Największą uwagę poświęcano obfitemu biustowi, który niejako wysuwał się na pierwszy plan kobiecej postury. Talia ponownie odzyskała swobodę. Twarz oświeceniowej damy była dosyć klasyczna, charakteryzowały ją małe usta i prosty, zgrabny nos. Absolutnym wymogiem były ciemne włosy o falowanej strukturze. Zbliżając się do XIX wieku idealna kobieta młodnieje z każdym kolejnym dziełem i portretem.
Romantyczny ideał
Ideał uduchowionej niewiasty powraca po kilku wiekach. Kobieta romantyczna jest diwą i natchnieniem, postacią czczoną i zdobywaną z wielkim trudem. W tej epoce kobieta ponownie staje się ucieleśnieniem idealnego, nieskalanego piękna. Jej niematerialna niemal powłoka porównywana jest do kwiatu lilii czy anioła. Romantyczna kobieta niekoniecznie była piękna fizycznie, nad zewnętrznym wizerunkiem przeważał ten wewnętrzny, który stanowił o jej atrakcyjności.
Kobieta w ruchu
Pozytywistyczna sztuka ukazuje kobietę bardzo szczupłą, zgrabną, delikatną i zwykle pracującą. Wąską talię – kobiety zawdzięczały gorsetowi, z którego udało się wyswobodzić dopiero pod koniec XIX wieku. Nieco przeładowany strój „budował” sylwetkę, skomplikowanym systemem usztywnień i upięć. Samo ciało było ledwie wieszakiem dla falbaniastych sukni o przylegających sztywno gorsetach.
Intelektualistki Młodej Polski
W epoce poezji i dramatu kobieta przybrała czarne stroje kontrastujące z bladą karnacją i intensywną rudością włosów. Na pierwszy plan wysuwa się jej intelektualna poza, z którą współgra iście królewska postawa – smukła i zgrabna. Biała i miękka skóra oraz długie włosy dopełniają pełnego uroku wizerunku tej wyrafinowanej postaci.
Belle époque
Kobieta stylu retro emanuje swobodą i niezależnością. Swą aparycją przypomina nieco chłopaka skąd wzięło się pojęcie „kobiety chłopczycy”. Smukła sylwetka i kruczoczarne włosy o intrygującej i nieco egzotycznej urodzie pozwalają uwierzyć, że rzeczywiście drzemie w niej zarazem dobro, jak i zło – jak pisał Julian Tuwim w wierszu z 1934 roku.
Spłaszczony gorsetem biust pozwalał zwrócić uwagę na nogi odsłonięte nową długością sukni sięgającej za kolana. Proporcje sylwetki zmieniły się dzięki przeniesieniu odcięcia talii spod biustu na biodra. Krótko obcięte i gładko uczesane na „pazia”, włosy stanowiły kolejną wizerunkową rewolucję w dziejach kobiecego kanonu piękna. Był to także czas, kiedy modowym hitem były niemal niewidoczne brwi, ledwo zarysowane cienką kreską, w opozycji do mocnego makijażu nadającego wyrazistości i charakteru całej postaci. Wtedy po raz pierwszy kobiety założyły spodnie i poczuły, że decydują o własnym ciele.
Jednak już dekadę później kanon piękna ponownie zwrócił się w stronę kobiecości. Nastała era blondynek o mocno kręconych i falowanych włosach dzięki nowości kosmetycznej jaką była trwała ondulacja. Był to moment, kiedy kobiety zdecydowały się na odsłonięcie ciał i zaprezentowanie ich walorów. Pokazały nagie ramiona, by za chwilę zakryć je kołnierzem z lisa; zaakcentowały też biodra i wąską talię.
Wojna o piękno
Wraz z rozwojem mediów po II wojnie światowej rolę prezenterów obowiązujących kanonów piękna przejęły media i reklama. Sztuka przestała być uniwersalnym i zdystansowanym komentarzem tego, co nas otacza, a stała się w wielu przypadkach bardzo zaangażowana i zyskała realny wpływ na rzeczywistość. Performance spowodował, że ciało artystów i artystek stało się żywym obiektem sztuki, rodzajem płótna, rzeźbą. Kobieta coraz rzadziej była pierwszoplanową bohaterką dzieł, częściej sama tworzyła sztukę. Okazało się, że kobiece ciało w sztuce uprawianej przez mężczyzn było znacznie bardziej wyidealizowane. I choć w pełni już uwolniło się z opresji gorsetu pozwoliło narzucić sobie kolejny kanon urody – najsurowszy, bo ten obowiązujący w branży fashion.
Mit o wiecznej młodości
Stereotypowe myślenie, że to współczesna kultura opętana jest kultem młodości umniejsza znaczenie propagatorów młodzieńczego ciała minionych epok. Ideał wcale nie jest nowy. Przecież już od czasów Herodota (2300 lat) funkcjonuje w naszej kulturze mit o fontannie młodości. Zatem obietnicę cofnięcia czasu nie składa nam dopiero kultura współczesna i medycyna estetyczna, jest ona z nami niemal od zawsze.
Zobacz także:
https://pointofdesign.pl/design/les-lalanne-kolekcja-ulubiencow-artystycznej-elity/
https://pointofdesign.pl/design/atomix-sztuka-smaku-w-klimacie-zen/
https://pointofdesign.pl/design/uzytkowa-sztuka-tatuazu-wg-tods/