Agnieszka Bzdyra rozmawia z designerem i architektem Roberto Palombą, połową duetu Palomba Associati o tym, jak jakościowy design komunikuje głębsze wartości i staje się nośnikiem doświadczeń.
Palomba i ćwierć wieku designu
Agnieszka Bzdyra: To już 25 lat, od kiedy Palomba Associati wkroczyło na światową arenę designu. Jakie były kroki milowe, które zmieniły lub w jakikolwiek sposób wpłynęły na Wasz sposób projektowania?
Roberto Palomba: Bycie designerem oznacza permanentną łączność z otaczającym światem, stanie się integralną częścią ewolucji i dwudziestoczterogodzinną czujność. W zasadzie nie widzę żadnych kroków milowych na przestrzeni tych 25 lat, ale proces tworzenia designu responsywnego względem bieżących zmian.
Jako Włosi mamy przywilej pracy z wieloma topowymi markami meblowymi, ale jednocześnie realizujemy wiele projektów architektonicznych w ostatnim czasie. Oczywiście te dwie dziedziny są ze sobą połączone, ale coraz częściej krok po kroku zwracamy się w stronę architektury, jednak punktem wyjścia decyzji projektowych jest design małej skali.
Wracamy do naszej praktyki architektonicznej, ale z nieco innej perspektywy. Oryginalna wizja architektury wywodzi się z designu. Nie chodzi o samą formę, ale o kreowanie doświadczenia. Tak samo jest w przypadku tworzenia produktu. Punktem wyjścia jest człowiek, który będzie go używał i jego osobiste doświadczenie wynikające z kontaktu z tym produktem. Wiele płaszczyzn i kategorii produktowych powstaje w wyniku takiej analizy. Lampy, meble, obiekty, architektura…
Szerokie spektrum projektów i różnorodność skali składają się na nasze 25 letnie portfolio. Kocham je wszystkie i chyba nie byłbym w stanie wskazać, że ten czy inny jest lepszy od kolejnego. Nie dostrzegam szczególnych kroków milowych na naszej drodze jako architektów i designerów. To raczej powolny i spójny proces, przez który przechodzimy od samego początku, aż do teraz.
Osobowość designera
A.B.: Mówisz, że “nie ma designu, ale są designerzy i ich osobowość”. Jak połączyć osobowość designera i indywidualne potrzeby klienta?
R.P.: W dzisiejszych czasach istnieje niezwykła swoboda, jaką zapewnia nam internet. Każdy może znaleźć designera, którego styl i estetyka odpowiadają jego gustowi i którego punkt widzenia podziela. To nie jest kwestia poddawania ocenie czy coś jest dobre, czy złe, bo wszystko zależy od punktu widzenia. Sieć połączeń w jakiej funkcjonuje współczesny człowiek pozwala dopasować osobowość designera do indywidualnych preferencji. Każdy designer ma swój własny styl i sposób postrzegania piękna. Dzieląc się tym, co ma do zaoferowania, pokazując swoje projekty światu. Z całą pewnością znajdzie kogoś, kto uzna jego pracę za wartościową i interesującą.
Weźmy dla przykładu markę Gucci. W tym przypadku nie chodzi o jakiś konkretny styl, który marka oferuje, ale o jej sposób naśladowania stylu ulicy i influencerów modowych. To rodzaj miksu stylu z minionych epok z tym, co widzi się na ulicach wielkich miast. Próbuję przez to powiedzieć, że właściwie współcześnie to designer naśladuje trendy zrodzone na ulicy, która jest głównym infuencerem, a nie odwrotnie. Ważne jest zachowanie otwartego umysłu, który będzie chłonął to, co dzieje się w otoczeniu. Podróże, które mam nadzieję wkrótce będziemy mogli odbywać, odgrywają istotną rolę w formowaniu się myśli twórczych. Trzeba słuchać ludzi dookoła, zadawać pytania, być uważnym i starać się łączyć z jak najszerszą liczbą ludzi by odnieść sukces w dziedzinie designu. Poznanie oczekiwań ludzi względem designu prowadzi do lepszych projektów.
Roberto Palomba twórczym procesie
A.B.: Oboje z żoną należycie do grupy architektów, którzy kształtują rynek interior designu. Wspólną częścią Was wszystkich jest to, że nie podążacie za żadnymi trendami. Co zatem inicjuje proces twórczy i podpowiada właściwe rozwiązania?
R.P.: Tak, nie podążamy za trendami ani ich nie śledzimy. To, co robimy, to tworzenie prawdziwych wartości. Ludzie rozpoznają nas poprzez jakość, cenią to, co robimy w wymiarze długookresowym, a nie dlatego, że w danym momencie jesteśmy modni. Szczere wartości, kreowanie doświadczenia i emocji, poza kształtem i estetyką, stanowią niezwykle ważne składowe designu. Estetyka sama w sobie nie jest naszym celem, który chcemy osiągnąć. Posługując się nią staramy się zaoferować nowe wartości ludziom, a oni rozumieją, że naszą misja jest stworzenie czegoś naprawdę lepszego dla nich samych.
Palomba o da Vincim
A.B.: W takim razie jakimi wartościami zastąpił byś estetykę? Co chcesz zakomunikować poprzez design, który tworzysz?
R.P.: Pierwszym, niezwykle interesującym designerem włoskim był Leonardo da Vinci, który posługiwał się niezwykle prostym językiem w swoim procesie twórczym. Upraszczanie tego, co skomplikowane, zawsze jest właściwym kierunkiem działania. Komunikując się w prosty sposób, łatwiej jest zarówno przekazać kluczowe wartości, jak również je docenić. I znowu, to, co jest naprawdę ważne to wartości, a nie kształt i forma.
Pomyśl o wielkich mistrzach designu z lat 70. i 80 jak Achille Castiglioni. On tworzył lampy takie jak Taccia albo Arco. Castiglioni nie szukał idealnego kształtu czy marki, ale wartości. Kolejnym przykładem jest Vico Magistretti. Tworząc projekt taki jak sofa Maralunga, nie potrzebował wyjątkowego kształtu by przemycić w nim jakość rozumianą jako wartości. My także podążamy tą drogą, nie jesteśmy stylowi, nie szukamy stylu – wyznacznikiem zawsze jest jakość. Dlatego ludzie kochają nasz design, ponieważ wprowadza on wyjątkową jakość do ich życia. To nie są tylko kolejne zwykłe produkty w ich domach. To de facto nasza misja realizowana poprzez design.
Design a ekologia
A.B.: Wellbeing to popularny termin obecnie. Sądzisz, że wellbeing może stanowić przedłużenie zrównoważonego rozwoju w społeczeństwie konsumpcyjnym? Desperacko potrzebujemy przecież ich obu.
R.P.: Sądzę, że bez zwrócenia się w stronę środowiska nie można mówić o zjawisku wellbeing. Wellbeing bez odniesień do środowiska jest jak estetyka pozbawiona jakichkolwiek wartości. Nie sądzę byś mogła zapewnić sobie stan wellbeing używając pierwszego lepszego kremu do twarzy. Wybierasz go starannie w oparciu o jego składniki. W pełni się z Tobą zgadzam, wellbeing jest totalnie związany z eko problematyką. Zwracając uwagę na środowisko naturalne w procesie projektowania, już na samym wstępie zwiększamy szanse, że wellbeing przyjdzie w sposób naturalny.
Paradoksalnie od dawna człowiek dążył do wielu sztucznych rzeczy i nadal to robi. Obecny stan planety to efekt tych dążeń do zastąpienia natury i jej naturalnych procesów sztucznymi i tymi narzuconymi przez człowieka.
Myśląc o wellbeing trzeba spojrzeć na problem nieco szerzej, nie przez pryzmat jedynie kremu do twarzy czy ekologicznej sałaty. Wellbeing wymaga zmiany postaw i dotychczas obowiązujących zasad. To w zasadzie polityczny problem, który trzeba rozwiązać w szerszym aspekcie. Design stanowi zaledwie część tej wielkiej machiny. To jedynie ogon wielkiego zwierza, którym trzeba kierować w inny niż dotychczas sposób. Ale jak już mówiłem, jestem tylko designerem, nie politykiem, nie naukowcem. Moim zadaniem jest sprawienie by ludzie byli bardziej szczęśliwi poprzez moją pracę, ni mniej, ni więcej.
Roberto Palomba o odpowiedzialności designera
A.B.: Ostatnio rozmawiałam z Paolą Navone, która stwierdziła, że obecnie na barkach designerów spoczywa wielka odpowiedzialność za kształtowanie lepszego świata. Czym dla Ciebie jest odpowiedzialność rozumiana przez pryzmat bycia designerem?
R.P.: Jako rodzic wiesz, że najlepsze co możesz zrobić dla swoich dzieci, to nie tylko powiedzieć im jak i co mają robić, ale pokazać na własnym przykładzie. Same słowa nie wystarczą. Jako designerzy musimy robić to, co mówimy i deklarujemy. Jesteśmy pierwsi na scenie by pokazać ludziom jak powinni postępować, a nawet coś więcej – sami musimy postępować tak, jak radzimy innym. Patrząc na ogrom estetyki pozbawionej etyki robi mi się zwyczajnie smutno. Musimy przestać zachowywać się jak gwiazdy, a zacząć zachowywać się jak mistrzowie designu. Oznacza to rewaloryzację wartości jakie niesie design. Musi on stwarzać możliwości życia w lepszym świecie zamiast zaspokajać powierzchowne i tymczasowe potrzeby. Pokora jest niezbędną składową designu jakiego potrzeba światu. Oznacza to pewien powrót do korzeni i powtórne przyjęcie roli istotnego elementu kultury, zamiast tylko bycia częścią intratnego biznesu.
Designerzy nie są częścią świata rozrywkowego, choć wielu z nich taką rolę przejęło obecnie. To jednak niewłaściwa droga, designerzy mają zupełnie inną rolę w życiu społecznym. Rzeczywisty cel istnienia designu wymaga rozmowy na temat jego wartości i określenia ich na nowo w kontekście współczesnych problemów ludzi i planety. Nie oznacza to, że musimy przestać być designerami i przejąć role mentorów czy nauczycieli. Musimy po prostu robić coś więcej, ponad to, co aktualnie robimy. Designerzy muszą wykorzystywać swoją wiedzę i kompetencje nie tylko do tworzenia ładnych rzeczy, ale także takich, które służą społeczeństwu. My także realizujemy taki projekt dla więzienia, który ma służyć resocjalizacji osadzonych. To mało medialne, więc o tym zwykle nie mówię, ale faktem jest, że takie projekty designerzy też muszą mieć na uwadze, by w pełnić wypełnić swoją misję.
Świat (nie) idealny
A.B.: Kreatywność idzie w parze z emocjami. W jaki sposób połączyć funkcję, oczekiwania marki wobec nowego produktu, własną osobowość i wreszcie ekologiczne podejście? Czy jest w tym wszystkim miejsce na realizację indywidualnej wizji?
R.P.: Ograniczenia w pracy designera czy architekta są w rzeczywistości możliwościami. Te zagadnienia, które wymieniasz są pytaniami stawianymi designerom, na które muszą znaleźć własne, indywidualne odpowiedzi. Każde pytanie jest szansą na stworzenie czegoś nowego, lepszego. Gdyby nie było pytań ze strony ludzi, społeczeństwa, nie byłoby zapotrzebowania na design. Oznaczałoby to, że żyjemy w świecie idealnym, ale przecież to nie prawda. Więc codziennie tworzymy coś nowego, stając się elementem ewolucji świata i tworząc rodzaj percepcji życia oglądanego z punktu widzenia designu. To co robimy jest ważne, ale nie tak bardzo. (śmiech).
Roberto Palomba o misji designu
A.B.: Więc de facto brak ograniczeń jest bardziej problematyczny niż konkretne wyzwania stawiane desigenrom…
R.P.: Absolutnie! Jeśli pracujesz bez briefu, to w zasadzie nie myślisz o niczym konkretnym, jesteś na kreatywnych wakacjach. Jak nie ma briefu, to nie ma potrzeby. Designerzy są sługami, tak jak artyści są na usługach społeczeństwa. Służymy dwukrotnie. Gdybyśmy byli bezużyteczni, stracilibyśmy ważną część naszej pracy zawodowej. Stalibyśmy się gwiazdami ekranu, sprawiającymi przyjemność, ale nie niezbędnymi do życia. Każdego dnia świat przypomina nam, jakiego rodzaju problemy już zostały rozwiązane poprzez design, a jakie ciągle jeszcze wymagają odpowiedzi. Jesteśmy ważni dla świata, bo pobudzamy zmysły ludzi – smak, dotyk, węch, wzrok. To ważna rola, jaka spoczywa na barkach designerów z zaznaczeniem, że nie chodzi tylko o samą rozrywkę.
Zmiany i wpływy
A.B.: Społeczeństwo jest w permanentnym procesie przemiany, co oznacza, że jego potrzeby dynamicznie się zmieniają. Jak przełożyć tą ewolucję na język architektury i designu?
R.P.: Przede wszystkim nie jestem już taki młody, mam pokaźny bagaż doświadczeń zgromadzony poprzez styczność z różnymi kulturami. Mieszkałem w wielu miejscach na świecie, podróżowałem, spotykałem różnych ludzi… Selekcjonuję wielorakie doznania i redystrybuuję je na design. Pozostawanie w jednym miejscu zubaża lub co najmniej nie wzbogaca. Weźmy dla przykładu moich braci dużo ode mnie starszych. Oni przez większość życia mieszkali w jednym miasteczku, gdzie pracowali, a w jego okolicach spędzali wakacje. Ich świat był prosty i ograniczał się do jednej lokalizacji. Ja podróżuję nie ze względu na relaks wakacyjny, ale by mieć wizję.
Ludzie tacy jak ja stworzeni są po to by dzielić się wiedzą i doświadczeniami z tymi, którzy nie mają szansy przeżyć ich bezpośrednio w odległym zakątku świata. Zatem w trakcie tych 25 lat praktyki jako designer wnoszę do społeczeństwa te doświadczenia i wiedzę o świecie poprzez design jaki tworzę. To, jak sądzę, jest najlepszy sposób przekazania „normalnym” ludziom tego, czego się nauczyłem w różnych okolicznościach i miejscach na świecie.
Roberto Palomba i włoskie DNA
A.B.: Jako Włosi jesteście w pewnym sensie zdefiniowani przez przeszłość. Jest to widoczne w architekturze i designie. Czy włoski design zawsze czerpie inspiracje ze spuścizny i dorobku własnego kraju? Co oznacza etykieta “made in Italy”?
R.P.: To, co było przed Tobą, określiło ciebie taką, jaka jesteś. Twoje DNA, tożsame z tym jakie mieli rodzice i przodkowie składa się na to kim jesteś. Wszyscy mamy przeszłość taką czy inną. Można jej się wypierać, ale zawsze jest to przegrana walka. Włosi mają wspaniałe DNA. Widać je w kulturze, muzyce, architekturze, miastach, wszędzie. Nie da się wyprzeć spadku po przodkach, skoro otacza nas ze wszystkich stron. Zwyczajnie akceptujemy je, nie widząc w nim problemu ani niczego, o czym nie chcielibyśmy pamiętać. Długie korzenie i tradycje w dziedzinie wszelkiej twórczości zdecydowanie są pomocne. Pojęcie proporcji, harmonii czy piękna są nam bliskie i naturalne.
Z drugiej strony, możemy pochwalić się długą rzemieślniczą tradycją. Rzemiosłem, z którego korzystają wszyscy, kiedyś i dziś. Długa tradycja dekorowania, rozumiana jako transformacja użytecznych rzeczy w rzeczy zarówno funkcjonalne, jak i piękne sprawia, że włoski design ma tak silną pozycję na świecie. Mamy wizję, mamy tradycję, ale przede wszystkim mamy ludzi, którzy są w stanie połączyć wszystkie elementy w piękną całość.
Naturalna ewolucja
A.B.: Fakt, świat zazdrości Wam tych naturalnych zdolności i kompetencji.
R.P.: One nie są wyuczone, tacy po prostu jesteśmy. Lew, aby przeżyć musi zabijać. To jest w jego DNA, w jego naturze. Nie myśli o tym, taki po prostu jest. Jeśli zatem jesteś Włochem, masz całkiem duże możliwości tworzenia i podstawy ku temu; uzewnętrznianiu wewnętrznego piękna. Robimy to od wieków, więc jesteśmy jak ten lew, który musi polować. Natura bierze górę.
Palomba Associati
A.B.: Wasze studio projektowe ma na swoim koncie projekty różnych skali, od budynków, poprzez projekty wnętrz, aż po design produktu. Co te realizacje mają ze sobą wspólnego, czy jest jakiś element, który stanowi wyróżnik Palomba Associati?
R.P.: Myślę, że takim wspólnym elementem jest jakość doświadczeń w kontakcie z wszystkimi sygnowanymi przez nas projektami. Projektując hotel czy krzesło najpierw zastanawiamy się w jaki sposób ludzie będą ich używać. Zatem nie tylko projektujemy produkty, ale sposób w jaki będą się nimi posługiwać. Projektujemy przede wszystkim doświadczenia, to łączy różne skale naszych realizacji. Planując hotel nie myślimy jedynie o kształcie i kolorze ścian, ale o sposobie w jaki pracują ludzie, jak się spotykają, jak jedzą czy relaksują. W centrum procesu kreatywnego zawsze są ludzie. To dosyć prosty i natychmiastowy sposób przełożenia działania na produkt.
Wolność absolutna
A.B.: Jeśli Ty jako designer miałbyś wskazać cokolwiek, co jest warte szczególnej atencji przedstawicieli branży projektowej co by to było?
R.P.: Jak już mówiłem, żyjemy w świecie totalnej wolności. Nie ocenia się rzeczy zerojedynkowo, to jest złe, a to dobre. Przede wszystkim radzę czytać i oglądać, także takie serwisy jak Pinterest. Kiedy mam nowego klienta, dla którego mam zaprojektować dom, radzę mu by poświęcił pięć minut dziennie na znalezienie rzeczy, obrazów, które mu się podobają. To rodzaj samo uczenia i dojrzewania do finalnej estetyki, tej najbliższej nam. W miarę procesu zagłębiania się w kolejne obrazy, po pewnym czasie zwykle dochodzimy do zaskakującego spostrzeżenia, że zaczynają nam się podobać inne rzeczy niż na początku poszukiwań. Uczmy się zatem od siebie samych obserwując ewolucję jaka w nas zachodzi.
Roberto Palomba o trendach i modzie
A.B.: A co, jeśli nie ma zupełnie na czym budować, brak punktu wyjścia? Stoi przed Tobą człowiek bez jakiegokolwiek poczucia piękna, który podąża szlakiem wyznaczonym przez innych nie mając własnego zdania.
R.P.: To się dzieje, kiedy chcesz być trendy. Wielu moich kolegów ulega pokusie bycia trendy i finalnie tworzą designerskie śmieci. Chanel mówiła, że moda musi kosztować. Podobnie jest z interior designem. Jeśli wydajesz już pieniądze na coś, dobrze byś kupiła rzecz wartościową, a nie jedynie modną. Moda jest tymczasowa, więc z pewnością prędzej czy później przeminie i wyrzucisz taką rzecz przed następnym sezonem. Jest to strata pieniędzy.
Kupowanie stylu
A.B.: Więc mówimy o kupowaniu stylu i wartości odpornych na upływ czasu…
R.P.: Oczywiście. Jeśli chcesz kupić coś modnego idziesz do Zary. Nadal wyrzucasz pieniądze, ale nie tak duże, no i marnujesz cenne zasoby w postaci użytych materiałów. Jeśli dysponujesz pieniędzmi kupuj rzeczy dla siebie, dla domu które mają wartość. To nie znaczy, że dobry design zawsze jest drogi. My także wiele projektujemy na poziomie dostępnym dla szerszej rzeszy klientów. Dostępność umożliwia produkcja przemysłowa, ale design może być równie wyjątkowy, co ten robiony ręcznie.
Sądzę, że nawet osoba, która nie ma stylu i wyczucia w dziedzinie mody czy wystroju wnętrz, w zderzeniu z jakościowym wzornictwem versus kiepskim będzie w stanie rozpoznać jakość i jego rzeczywistą wartość.
Kiedy człowiek ma przed sobą torebkę Hermès i innej masowej marki sądzę, że bez wahania wybierze tę pierwszą, jeśli tylko nie będzie postawiony w sytuacji natychmiastowego zakupu. To kolejny problem… Kupujemy impulsywnie, pod wpływem trendów, zamiast szukać jakości i stylu, które zawsze są droższe i stanowią rodzaj inwestycji. Pierwsze emocje wyzwalane są przez trendy, a to niedobrze. Zawsze trzeba mieć czas by podjąć właściwą decyzję.
Roberto Palomba i edukacja
A.B.: Staramy się uczyć ludzi o wartościowym designie, ale to trudny i długi proces…
R.P.: To, co Ty robisz i Twój magazyn to uczenie ludzi właściwego postrzegania designu i jego wartości. Przejęłaś na siebie ważną dla designu rolę. Jednak wielu z Twoich kolegów pomaga kreować gwiazdy designu, których projekty po kilku sezonach nie mają żadnej wartości i są nijakie. Jeśli poświęcisz więcej czasu na edukowanie ludzi w zakresie jakości zamiast trendów, świat będzie lepszy. Ale jesteśmy jedynie trybikami całej machiny – nie zbawimy świata.
A.B.: Pewnie nie, ale zawsze warto próbować, by choć w niewielkiej skali przyczynić się do poprawy jego kondycji. Dziękuję Ci za rozmowę.
Zobacz także:
luksusowe-wnetrza-wg-piero-lissoniego